You are currently viewing Zabawy przyjemne i pożyteczne, czyli o wychowaniu przez czytanie

Zabawy przyjemne i pożyteczne, czyli o wychowaniu przez czytanie

Zabawy przyjemne i pożyteczne, czyli o wychowaniu przez czytanie

Pewnie z powodu tego, że jestem polonistką, ciągle coś czytam i polecam znajomym różne książki, a od niedawna także o nich piszę ,niektóre osoby lubią ze mną rozmawiać o literaturze, nierzadko kierując w moją stronę pytania, dlaczego uważam, że warto czytać i po co zmuszać dzieci do czytania w dobie internetu, który jest nieocenionym źródłem wiedzy. Pomyślałam więc, że skoro temat czytelnictwa interesuje tak wielu ludzi, może warto napisać o tym post, co niniejszym czynię .Mój wywód odnosił się będzie przede wszystkim do literatury pięknej (przede wszystkim znaczy nie wyłącznie), ponieważ tylko ona dostarcza czytelnikowi wszelkich pożytków, o których powiem

Zatem czytać warto, bo po pierwsze istota czytająca ciekawie spędza czas. Dowiadywanie się nowych rzeczy, poznawanie nowych ludzi, czyli bohaterów książek, angażowanie się w ich życie i podpatrywanie, w jaki sposób radzą sobie z trudnościami oraz jak widzą świat, jest szalenie interesujące i pozwala poszerzyć naszą ( zawsze ograniczoną) jednostkową perspektywę.

Po drugie kontakt z książką umożliwia zrozumienie innych kultur, wyjaśniając przy okazji genezę pewnych charakterystycznych dla nich zjawisk. W tym zakresie dobra literatura może stanowić dopełnienie wielu podróży, w czasie których obserwujemy jakieś procesy, ale nie jesteśmy w stanie ich pojąć, gdyż pomoże nam ona złożyć porozrzucane odłamki informacji w spójną całość.

Po trzecie czytanie uczy empatii. Czytając, musimy wniknąć w umysł drugiego człowieka, przyjrzeć się jego sposobowi myślenia i odbioru rzeczywistości. Nawet jeśli jakiegoś bohatera nie lubimy, to w czasie obcowania z nim uczymy się go chociaż trochę rozumieć, stajemy się nieco mniej skorzy do pochopnego oceniania i ferowania wyroków, a na tym właśnie polega empatia.

Po czwarte poznajemy inne od własnego punkty widzenia wielu spraw, co ułatwia nam czasowe opuszczanie swojej strefy komfortu.

Po piąte dzięki czytaniu wzbogacamy zasób słownictwa, wnikamy w strukturę języka, poznając jego składnię, frazeologię oraz swoisty rytm, Konsekwencją tego procesu staje się głębsze rozumienie świata, który ma naturę pojęciową, czyli językową, a także łatwiejsza nauka języków obcych.

Po szóste i być może najważniejsze, w procesie czytania uczymy się rozumieć różnego rodzaju komunikaty, także te niedosłowne, napisane językiem odległym od potocznego. W efekcie łatwiej nam jest poruszać się po świecie zalanym strumieniami informacji i nie dać się zmanipulować.

Po siódme, obcując z książką, ćwiczymy umiejętność rozumienia emocji nie tylko innych osób, lecz przede wszystkim własnych, gdyż prawie wszyscy doświadczamy zarówno radości, miłości, ekscytacji, jak tez złości, rozczarowania czy rozpaczy. Nierzadko dowiadujemy się, jak radzić sobie z uczuciami, zwłaszcza negatywnymi oraz czego nie robić, gdy nas zalewają.

Po ósme czytając, rozwijamy sprawność wyrażania myśli, także na piśmie. Podczas wielu lat pracy w liceum zaobserwowałam, że młodzież, która czyta książki, dużo lepiej radzi sobie z pisaniem wypracowań niż koledzy rzadko do nich zaglądający.

Po dziewiąte czytanie rozwija inteligencję społeczną. Ponieważ w czasie spotkań z literaturą obcujemy z różnymi środowiskami i grupami społecznymi, łatwiej nam później rozpoznawać je w swoim otoczeniu i odpowiednio się do nich odnosić. Ponadto istoty czytające zawsze mają o czym rozmawiać, gdyż są w stanie poruszać wiele tematów, a dzięki bogatemu słownikowi osobistemu potrafią wypowiadać się w sposób nie tylko klarowny, ale także ładny. Dzięki temu rozmówcy uważają ich za mądrych i chętnie się z nimi spotykają.

Po dziesiąte czytanie uczy odróżniać dobro od zła, posiada więc niebagatelny walor etyczny.

Myślę, ze to wystarczy do przekonania już przekonanych. Natomiast tym, którzy jeszcze tacy nie są, polecam świetną pozycję (źródło mojej inspiracji) autorstwa dwóch mądrych kobiet: Ireny Koźmińskiej i Elżbiety Olszewskiej”Wychowanie przez czytanie”. Autorki kompleksowo prezentują aktualny, poparty licznymi badaniami naukowymi stan wiedzy na temat pożytków płynących z czytania. Mówią wprost, że jeśli chcemy być dobrymi rodzicami, powinniśmy przede wszystkim sami czytać wartościowe lektury, a także zaszczepić owo zamiłowanie u naszych dzieci , albowiem pozwoli im to żyć w sposób twórczy, nieszablonowy i mądry oraz uniknąć wielu zagrożeń, jakie niesie życie. W przekonujący sposób udowadniają, iż pasja czytania to nie tylko cenny kapitał życiowy, ale także doskonały sposób na nawiązanie i utrzymanie autentycznej więzi z dziećmi, którą trzeba zacząć kształtować już w okresie niemowlęcym. Autorki podają liczne przykłady na to, że w świecie pełnym, bodźców, niebezpieczeństw i szumów informacyjnych, świat książek może stać się lekiem na całe zło i pomóc ocalić dzieciństwo.

Pozycja godna polecenia każdemu, ale przede wszystkim rodzicom, nauczycielom, wychowawcom i Ministerstwu Oświaty, gdzie wszyscy urzędnicy, z panem ministrem Czarnkiem na czele, powinni ją nie tylko przeczytać, ale także zdać obowiązkowy egzamin ze znajomości jej treści.

Na potwierdzenie słuszności swojego wywodu dotyczącego nieocenionych i wszechstronnych korzyści płynących z czytania pozwolę sobie zacytować fragment przywołanej tu książki.

„Codzienne czytanie dziecku dla przyjemności jest czynnością prawdziwie magiczną, zaspokaja bowiem wszystkie potrzeby emocjonalne dziecka, znakomicie wspiera jego rozwój psychiczny, intelektualny i społeczny, jest jedną z najskuteczniejszych strategii wychowawczych, a przy tym przynosi dziecku ogromną radość i pozostawia cudowne wspomnienia (…). Dostępność i łatwość czytania dziecku sprawiają jednak, że zajęcie to jest przez rodziców i nauczycieli powszechnie niedoceniane (…) gdyby głośne czytanie wymagało od dorosłego specjalnego wykształcenia oraz sprzętu za kilka tysięcy dolarów i gdyby dzieci go nienawidziły, byłoby obecne w każdym domu i w każdej klasie.”

Tymczasem czytanie dzieciom nie wymaga od dorosłego niczego poza dobrą wolą, nie potrzeba do niego żadnego sprzętu, a dzieci je uwielbiają. Nasze wyniesione być może ze szkoły przekonanie, że nauka musi być przykra, trudna i kosztowna, w dodatku wtłoczona do głów dzieci przez magistrów pedagogiki, bo tylko wtedy ma wartość i sens, kształtuje postawę lekceważenia tej prostej, a tak pożytecznej dla rozwoju dziecka czynności, którą można praktykować w każdym domu.” Nic dodać,nic ująć, tylko zasiadać do lektury.

Na koniec pozwole sobie zapytać o Wasze wspomnienia czytelnicze z dzieciństwa i młodości. Czy rodzice lub dziadkowie czytali Wam książki na dobranoc?

#czytanie #wychowanie #książki #rodzice #dzieci #przewlekłypedagog

Dodaj komentarz