You are currently viewing Edukacja? Owszem, ale jaka?

Edukacja? Owszem, ale jaka?

Święto Edukacji Narodowej mamy już wprawdzie za sobą, ale jako pedagog nie mogę sobie odmówić napisania kilku refleksji na temat edukacji właśnie.

Po pierwsze od momentu odejścia z pracy, zastanawiam się czy polska szkoła to wartościowa instytucja, wyposażająca uczniów w taki rodzaj wiedzy i umiejętności, dzięki którym mogą oni dobrze funkcjonować w coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości? Odpowiedź brzmi” „Niestety nie”. Dlaczego? Otóż podstawy programowe są tak obszerne, a podręczniki tak naszpikowane treściami o charakterze akademickim (czytaj: niezrozumiałym dla większości młodych ludzi), że wchłonięcie tego materiału przerasta możliwości bardzo wielu uczniów. I to bynajmniej nie z powodu niedostatku inteligencji, lecz zbyt „naukowego, tzn niezrozumiałego i tym samym nudnego języka, jakim posługują się ich autorzy. A przecież nauka powinna być nie przykrym i męczącym obowiązkiem, lecz przede wszystkim przyjemnością dla umysłu, aby jej efekt okazał się trwały.

Powstałe w latach 80. ubiegłego wieku podstawy współczesnej neurodydaktyki w sposób niepodważalny wykazują, że z łatwością i przyjemnością przyswajamy te wiadomości, które są dla nas subiektywnie ciekawe i ważne. Równie istotne wydaje się środowisko, w jakim człowiek zdobywa wiedzę. Powinno być przyjazne, inspirujące i uwzględniać potrzeby dzieci i młodzieży. Czy współczesna szkoła odpowiada tym wymogom?

Po drugie liczba godzin lekcyjnych wynosi na ogół 7, a nierzadko (w przypadku techników) 8 lub 9. Czy to normalne? Ci którzy pracują przez tyle czasu w stanie permanentnego skupienia wiedzą, co mam na myśli. Jest to trudne nawet dla dorosłego, a co dopiero dla dziecka. Uczeń musi funkcjonować w ten sposób przez wiele lat, gdyż obowiązkowa edukacja to proces nad wyraz długotrwały.

Po powrocie do domu nie czeka go relaks, gdyż straszą zadania domowe, których zlecanie powinno być zabronione. Tym sposobem statystyczny młody człowiek spędza nad książkami 10 godzin dziennie. Czy to właściwe?

Po trzecie nauczyciele (nierzadko znakomici, ale równie często sfrustrowani i niespełnieni ze względów, których analiza przekracza ramy niniejszego tekstu), a szczególnie ich poziom wiedzy psychologiczno – pedagogicznej, pozostawiają wiele do życzenia. Myślę, że gdyby byli lepiej wyedukowani właśnie w tych zakresach, łatwiej przychodziłoby im radzenie sobie z trudnościami na linii nauczyciel – uczeń, potrafiliby nawiązać bardziej przyjazne relacje ze swoimi podopiecznymi oraz wypracować takie metody, które zapewnią możliwie największą efektywność nauczania z ominięciem przykrości wywołanych przez ten proces, a być może nawet rozbudzając uczniowską ciekawość i chęć poznania!

Po czwarte ogromnym problemem współczesnej szkoły stał się poziom stresu, który generuje ona u uczniów. Przez cały czas pobytu we wspomnianej placówce młody człowiek znajduje się pod presją, gdyż stale jest oceniany. Nie tylko za wiedzę, lecz praktycznie za wszystko. Większość pedagogów (podobnie zresztą jak ja) posiada cechę pewnej przewlekłości, co objawia się w ciągłym pouczaniu, poprawianiu i zwracaniu uwagi na wszystko, co młodzież robi „nie tak”. Czy w takiej atmosferze można dobrze się czuć i twórczo myśleć? A przecież badania naukowe nad stresem jednoznacznie wykazują jego negatywny wpływ na organizm człowieka, niezależnie od wieku (a cóż dopiero osób bardzo młodych, które dopiero uczą się panowania nad emocjami).

Zatem po piąte szkoła nie uczy rzeczy najważniejszych z punktu widzenia przyszłego sukcesu zawodowego oraz społecznego swoich absolwentów (chociaż jest do tego zobowiązana i zapisy na ten temat w różnych dokumentach wyglądają tak patetycznie, że aż groteskowo).

Mianowicie w ogóle nie dba o ich rozwój społeczno – emocjonalny, mimo tworzenia pozorów właściwego działania. Nauczyciele (właśnie z powodu braku wiedzy psychologicznej) traktują nastolatków jak dorosłych, ale nie w pozytywnym, partnerskim rozumieniu, lecz pod względem wymagań dotyczących zachowania. Nie rozumieją oni młodzieńczych (często gwałtownych) emocji, nie interesują się trudnymi doświadczeniami czy warunkami życia swoich wychowanków. I przede wszystkim nie uczą zasad kultury, co polega nie tylko na mówieniu, ale i na dawaniu właściwego przykładu. Wielu z nich otwarcie mawia, że od wychowywania są rodzice, a nie szkoła, która powinna uczyć i wymagać. O ile trudno nie zgodzić się z pierwszą częścią owego stwierdzenia, o tyle druga brzmi niebezpiecznie, ponieważ właśnie te wymagania (nierzadko bezduszne i bezsensowne) generują wysoki poziom stresu, z którym młodzież sobie nie radzi, oraz leżą u źródeł problemu zaobserwowanego przez badaczy: uzależnienia od nauki, czyli odczuwania przymusu ciągłego uczenia się, mimo że okupione jest to lękiem i złym samopoczuciem.

Dobre współżycie z innymi polega, jak wiadomo, na współpracy, wymianie usług oraz wzajemnym wspieraniu się. Czy szkoła wyposaża dzieci w stosowne kompetencje? Nie, ponieważ nauka w niej oparta jest na rywalizacji, nie współdziałaniu. Jeśli zaś traktujemy koleżanki i kolegów z klasy jak rywali i przeszkody w osiągnięciu jak najlepszych ocen i miejsc w rankingu, to o żadnej kooperatywie nie może być mowy. Zresztą nauczyciele nie dają w tej kwestii dobrego przykładu, gdyż sami ciągle ze sobą rywalizują. O co i po co? Nie wiedzą, ale takie są fakty. Osobiście myślę, że właśnie współpraca pedagogów i stworzenie wspólnego frontu mogłyby być początkiem zmian w polskim – niedobrym – systemie szkolnictwa. I rzeczywiście – systemowi wiele można zarzucić, lecz nie wszystko. Szkołę tworzą przede wszystkim ludzie: uczniowie, nauczyciele, rodzice. I gdyby oni wszyscy wspólnie przyjrzeli się uważnie statystykom , które jednoznacznie pokazują, że co roku duży procent dzieci i młodzieży doświadcza zaburzeń psychicznych z powodu stresu szkolnego, że część z nich podejmuje próby samobójcze, to czy z czystym sumieniem pozwoliliby trwać temu stanowi rzeczy?

Podrzucam również garść ciekawych linków:

1. https://www.youtube.com/watch?v=UgawheR4XYc&ab_channel=Pearson (SWPS Strefa Psyche: Jak działa mózg nastolatka?)

  1. https://www.youtube.com/watch?v=6kvLp-jeSOE&ab_channel=jaroslawgibas.com (Jarosław Gibas: Jak i czego uczyć dzieci by zapewnić im sukces jutro?)
  2. https://www.youtube.com/watch?v=YrGJlbJg-7k&ab_channel=StrefaPsycheUniwersytetuSWPS (Uzależnienie od uczenia się jako efekt prób adaptacji do patologicznego systemu edukacji)
  3. https://www.youtube.com/watch?v=fxpx_UONpXo&ab_channel=StrefaPsycheUniwersytetuSWPS (Młodzież w poszukiwaniu własnej drogi?)

Ten post ma 2 komentarzy

  1. JoAnna

    Edukacja zawsze będzie taka, że będzie można ją poprawić. Tak to jest z tzw. materiałem ludzkim. Zawsze można zrobić coś lepiej, inaczej. Ale od pruskiego modelu edukacji trzeba uciekać jak najszybciej. Pozdrawiam.

    1. Przewlekły Pedagog

      Tak, niestety nasz model bazuje na modelu pruskim. Zgadzam się, że należy jak najszybciej odejść od tych metod nauczania. Zresztą badania pokazują, że są one zwyczajnie nieefektywne.

Dodaj komentarz