You are currently viewing Czy wspomnienia cudne są?

Czy wspomnienia cudne są?

Zazwyczaj nie ciągnie mnie do wspomnień. Nie lubię rozpamiętywać tego, co było, bo to trochę tak, jakbym wchodziła do rzeki, która już przepłynęła. Nie znaczy to jednak, że nie noszę w sobie żadnych minionych zdarzeń. Oczywiście, że je przechowuję i do niektórych mam nawet spory sentyment. Mówiąc, że nie lubię nurkowania w przeszłości, mam na myśli życie wspomnieniami, nieustanne odwoływanie się do tego, co było, nierzadko po to, aby za każdym razem wygłosić formułkę, że teraz jest gorzej.

Bardzo natomiast cenię książki i filmy o charakterze retrospektywnym, ponieważ interesuje mnie sposób działania naszej pamięci. Często zadaję sobie pytanie, czy jej rola polega na odtwarzaniu, czy raczej kreowaniu przeszłości?

Ciekawą książką z retrospekcją w roli głównej, do której powróciłam po wielu latach od pierwszego czytania i która ponownie głęboko do mnie przemówiła, jest powieść włoskiego, zmarłego w 1950 roku pisarza, Cezarego Pavese Księżyc i ogniska. Jej akcja rozgrywa się w północnych Włoszech niedługo po II wojnie światowej. Dojrzały mężczyzna powraca do krainy swojego dzieciństwa: ubogiej wioski. Bohater to człowiek właściwie bez korzeni, ponieważ był sierotą przygarniętą przez wiejską rodzinę, a kiedy jej członkowie powędrowali za chlebem w inne okolice, miejscowy ksiądz załatwił chłopcu pracę we dworze, gdzie odebrał on prawdziwą szkołę życia zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym znaczeniu. Miał szczęście, że trafił na względnie życzliwych ludzi, którzy nauczyli go porządnej pracy w gospodarstwie, na roli i w ogrodzie, dzięki czemu zdobył, można powiedzieć, fach nie tylko przydatny w życiu dorosłym, ale także umożliwiający zdobycie znacznego majątku. Opanował także sztukę przetrwania. Teraz przybywa jako człowiek sukcesu. I jest to powrót niezwykle nostalgiczny, przepełniony lirycznością i melancholią, ale na szczęście pozbawiony taniego sentymentalizmu. Bohater odwiedza dawne miejsca, chodzi po ścieżkach przemierzanych setki razy i oczywiście zalewają go wspomnienia.

Moim zdaniem za jedno z kryteriów dojrzałości należy uznać umiejętność niepoddawania się tyranii pamięci. Najpierw trzeba nad nią zapanować, a następnie zastąpić niedobre obrazy, które nam podsuwa, treściami optymistycznymi. To trudna sztuka, ale – dobrze to wiem – możliwa do opanowania przez każdego. I księżycowy bohater to potrafi. Mimo że kadry utrwalone na kliszy pamięci mają charakter niekiedy wręcz traumatyczny, on im nie ulega. Nie popada ani w złość, ani w depresję, gdyż dobrze wie, na czym polega akceptacja świata takiego, jaki jest, czyli mieszczącego w sobie wszystkie odcienie dobra i zła.

Pavese stworzył powieść terapeutyczną i poetycką jednocześnie. Terapeutyczną, bo wskazującą skuteczny sposób panowania nad trudnymi emocjami i rewizji powszechnego przekonania, że złe dzieciństwo kształtuje nas wyłącznie negatywnie i niewiele możemy na to poradzić. Poetycką zaś dlatego, że umiejętność szczerego i jednocześnie subtelnego mówienia o uczuciach stanowi jedną z miar talentu pisarza. A Pavese potrafił w taki właśnie sposób ukazać delikatne piękno oraz ekspresyjny dramatyzm ludzkiej egzystencji. I jeszcze połączył to z heroiczną wiarą w zwycięstwo dobra mimo wszystko.

Omawiana powieść zawiera w sobie pewien rodzaj świetlistości. Dużo w niej światła słonecznego, ale także poświaty księżyca i blasku ognisk. Mam nieodparte wrażenie, że owa wszechobecna światłość czyni górski krajobraz północnych Włoch miejscem zjawiskowym i nie do końca rzeczywistym, ale dzięki temu spowitym aurą surowej romantyczności.

Krótko mówiąc, w utworze można znaleźć wszystko, czego oczekujemy od dobrej książki: piękno uczuć, tragiczność przeżyć, niepokój wspomnień i wiarę w dobro. Serdecznie polecam.

Autor: Cesare Pavese

Tytuł: Księżyc i ogniska

Tłumaczenie: Maria Stelmachowska

Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1958

Liczba stron: 208

Dodaj komentarz