You are currently viewing Czy dobro ma siłę?

Czy dobro ma siłę?

Czy powieść portugalskiego pisarza Davida Machado „Średni współczynnik szczęścia” to pasjonująca lektura, od której trudno się oderwać? Czy jej bohaterowie mają w sobie uwodzicielską moc przyciągania uwagi czytelnika i wzbudzania chęci utożsamienia się z nimi? Moja odpowiedź na powyższe pytania brzmi: nie. Książka nie wydaje mi się pasjonująca, ponieważ sposób przedstawiania świata widzianego oczyma narratora i jednocześnie głównego bohatera wzbudza w najlepszym wypadku irytację, a w najgorszym – antypatię. Z tego też powodu nie da się jej przeczytać jednym haustem. Trzeba sobie robić dłuższe przerwy, bo przecież przebywanie w stanie ciągłego zdenerwowania musi być szkodliwe dla zdrowia. Natomiast jeśli chodzi o bohaterów, przynajmniej tych najważniejszych, czyli Daniela – narratora i główną postać całej historii, Almodovara – jego nieobecnego przyjaciela i jednocześnie adresata wypowiedzi oraz Xaviera – wycofanego z życia introwertyka z wyraźną fobią społeczną, muszę stwierdzić, że cała trójka absolutnie nie wzbudza sympatii. O chęci utożsamienia się z którymkolwiek z nich nawet nie warto wspominać.

Jednak, mimo tak wielu wad, książkę warto przeczytać, zwłaszcza obecnie, w dobie recesji, gdyż świat sportretowany przez Machado to także obraz kryzysu trapiącego Portugalię i doprowadzającego wielu ludzi do rozpaczy z powodu bankructwa, utraty pracy oraz braku poczucia bezpieczeństwa.

Daniel – bohater numer jeden oraz opowiadacz całej fabuły to człowiek dobiegający czterdziestki. Jego dotychczasowe życie przebiegało według precyzyjnie skonstruowanego PLANU, w którym planista poukładał różne dziedziny w spójną budowlę: praca, małżeństwo, dzieci, czas wolny, przyszłość, nauka. Mogłoby się wydawać, że konstrukcji o tak solidnym fundamencie z pewnością nie zagrozi byle wstrząs. W końcu wiadomo, że dobry harmonogram to podstawa sukcesu. Niestety, najwyraźniej nie wtedy, gdy nie ma w nim miejsca na sytuacje awaryjne, nie do przewidzenia. A właśnie z taką mamy do czynienia w powieści. Kryzys demoluje cały projekt i stawia Daniela w obliczu wyzwań, których w ogóle nie brał pod uwagę, ponieważ założył, że jego życie przez cały czas toczyć się będzie utartym, znanym i przewidywalnym torem. W momencie gdy traci najpierw pracę, potem mieszkanie , gdy nie ma przy nim żony ani dzieci, wpada w przygnębienie, co nie może dziwić, ale traci też zdolność sensownego działania. Kocha bardzo swoją rodzinę, lecz nie chce do niej dołączyć, gdyż ambicja i chęć udowodnienia samemu sobie, że potrafi w końcu znaleźć zajęcie odpowiadające jego kwalifikacjom, każą mu pozostawać w Lizbonie. Niestety, ów brak elastyczności w sposobie myślenia i wynikający z niego upór tylko pogarszają sytuację, grożąc rozpadem dobrej, kochającej się rodziny. Daniel przez cały czas, wypełniony znojnym poszukiwaniem pracy i zmaganiem się z depresją,wykrzykuje swoją złość Almodovarowi, który przed niemożliwą do uniesienia rzeczywistością schronił się w więzieniu, napadając przedtem na stację benzynową. Dotąd wszystko przychodziło mu bez większego wysiłku, gdyż dzięki ujmującej osobowości łatwo zjednywał sobie ludzi. Posiadał dar przyciągania innych i emitowania w ich kierunku promieni dobra. Niestety, nie wytrzymał. Ostatni z trójcy – Xavier – to skrajny, uciekający przed światem introwertyk, który obawia się wszystkiego i wszystkich, lecz jednocześnie jawi się jako człowiek wrażliwy na krzywdę innych i pragnący pomagać potrzebującym.

Myślę, że przedstawieni bohaterowie mogą symbolizować trzy różne obszary naszej psychiki. Almodovar – idee, za którymi warto podążać, gdyż nadają one naszemu życiu sens wykraczający daleko poza krąg wartości doraźnych. Xavier – lęk, który może paraliżować ludzkie działania i uniemożliwiać osiąganie celów. Daniel – racjonalność, ambicję, przebojowość, czyli zestaw cech potrzebnych tym z nas, którzy marzą o wymiernym sukcesie.

Wszystkie te obszary można znaleźć w każdym człowieku, tylko w niejednakowych kombinacjach. Dlatego też , chcąc nie chcąc, czytelnik musi utożsamić się z bohaterami, ponieważ oni to my. I właśnie ta świadomość, przynajmniej w moim przypadku, okazuje się być boleśnie irytująca.

Najbliżej nam chyba do Daniela, którego oczami patrzymy na świat przedstawiony przez Machado, gdyż reprezentuje on mentalność typowego przedstawiciela współczesnej klasy średniej, który znalazł się w położeniu prekariusza i nie widzi dla siebie perspektyw. Jego sytuacja jest rzeczywiście trudna, ale czy beznadziejna? Chyba jednak nie. Pisarz mówi wyraźnie, że wprawdzie nie zawsze mamy wpływ na to, co nas spotyka, ale to my decydujemy, jaka będzie nasza reakcja na daną okoliczność i w jaki sposób poradzimy sobie z napotkanymi przeszkodami. Zwykle mamy wybór odnośnie do tego, jak postąpić. To mniej więcej oznacza słowo kryzys w języku starogreckim: wybór, decydowanie, zmaganie się, walkę, w której konieczne jest działanie pod presją czasu. Daniel przez cały czas walczy: z własnymi ograniczeniami, przyzwyczajeniami i schematami myślowymi, aż w końcu postanawia (nieco przymuszony przez Xaviera) zrobić coś zupełnie nieracjonalnego, wręcz szalonego, ale za to jakże ożywczego dla głowy i serca. Niezwykła podróż bohaterów, której celem jest wspomożenie częściowo sparaliżowanej kobiety, pozwala Danielowi ocenić swoje położenie z nowej perspektywy i w konsekwencji odzyskać spokój. Obiektywnie nic się nie zmienia, natomiast sposób myślenia mężczyzny przeobraził się całkowicie, co sprawia, że wracają do niego nadzieja i wiara oraz pozytywna energia. Od tej pory przestaje on się miotać, ponieważ już wie, co jest dla niego ważne i warte zachodu. A temu czemuś na imię Dobro, Życzliwość, Współczucie, Miłość i Odpowiedzialność za drugiego. W utworze krzewicielem owych wartości staje się nieobecny Almodovar. Jednakże jego nieobecność jest pozorna, gdyż w rzeczywistości to właśnie on nakłania przyjaciół do podjęcia jedynej słusznej decyzji i każe im iść, ciągle iść w stronę DOBRA. Na tym polega moc prawdziwej, trwałej przyjaźni.

Widać więc, że omawiana tu książka, mimo licznych „wad” oraz systematycznie podejmowanych przez autora prób rozdrażnienia odbiorcy, jest zdecydowanie godna polecenia ze względu na jej nieoczywisty optymizm i szerzenie wiary, że czyniąc dobro, możemy realnie zmieniać świat.

Dodaj komentarz